Z Bogiem w zagubionym świecie, cz.1

(fot. theodevil/ Flickr.com)

(fot. theodevil/ Flickr.com)

Człowiek stawia pytania i na wiele z nich nie znajduje odpowiedzi. Gorzkie pytanie dlaczego? brzmi wciąż tak samo przez pokolenia. Świat przechodzi ewolucję. Od idealnej harmonii poprzez zagubienie własnej tożsamości zmierza ku doskonałej pełni. Dziś żyjemy na etapie pomiędzy.

Teraźniejszość musi uwzględniać przeszłość i przyszłość. Świat, jaki jest dziś zawiera ślady i znaki świata, jaki był na początku, ale jest również niedoskonałą zapowiedzią świata, jaki będzie w wieczności. Jak wobec tego żyć z Bogiem dziś w obecnym zagubionym świecie?

Szczęście bez Boga?

Kilkanaście lat temu, w czasie mojego pobytu w Berlinie, byłem uczestnikiem ulicznej sondy. Postawiono mi, wydawałoby się banalne pytanie: „Czy jesteś szczęśliwy?”. Bez namysłu odpowiedziałem: „Tak”.
– A czym się zajmujesz?
– Jestem zakonnikiem.
Na twarzy młodego człowieka zauważyłem zdziwienie i niedowierzanie.
– W XX wieku można być szczęśliwym w zakonie?
– Bardziej niż sądzisz – odpowiedziałem. Szczęście nie zależy od miejsca, ale od serca.
Gdyby mi zadano to pytanie dzisiaj, nie zmieniłbym zdania.

Dzisiejszy człowiek jest bardzo wrażliwy na punkcie osobistych praw, a zwłaszcza prawa do szczęścia. Zmienia się przy tym rozumienie szczęścia. Szczęście widzi się w kategoriach czysto subiektywnych, nie licząc się z prawami i oczekiwaniami innych.

„Szczęście jest maksymalizacją przyjemności, a minimalizacją bólu” – napisał Jeremy Bentham, przedstawiciel osiemnastowiecznego utylitaryzmu angielskiego. I wydaje się, że ta definicja coraz bardziej zadomawia się w dzisiejszym świecie.

Szczęście utożsamiamy z takimi wartościami, jak: przyjemności, rozkosze zmysłowe, dobre samopoczucie, posiadanie, przyjemne uczucia na płaszczyźnie cielesnej, psychicznej i duchowej, kariera i sukces, bycie w centrum zainteresowania, a z drugiej strony wolność od bólu i cierpienia na wszystkich płaszczyznach oraz od wszelkich ograniczeń, prawa, Boga.

Nie trzeba dodawać, że tak rozumiane szczęście jest nierealne. Trwałe dobre samopoczucie i spełnienie wszystkich życzeń nie daje pełni, nie zaspokaja. „Nie nasyci się oko patrzeniem, ani ucho napełni słuchaniem” – napisał Kohelet (Koh 1, 8). Prawdziwe szczęście nie zależy od chwilowych uczuć, posiadania, przypadków. Ale jest świadomym wyborem i akceptacją życia z jej dwubiegunowością: sukcesem i możliwością porażki; radością, zadowoleniem, przyjemnością, a także cierpieniem, bólem; odpoczynkiem i pracą, trudem; dobrym i złym samopoczuciem… Tak rozumiane szczęście daje wewnętrzny pokój i radość.

CDN…

O. Stanisław Biel SJ/ RED./ (Tekst pochodzi z książki Stanisława Biela SJ pt: Gdzie jest Bóg w zagubionym świecie?)