Nowicjusze warsztatowcami

W Starej Wsi zakończyły się XII Ignacjańskie Dni Młodzieży. Wzięło w nich udział ponad 300 uczestników, dla których przygotowano 32 warsztaty. Cztery z nich prowadzili… nowicjusze.

Męska rzecz
– Ćwicząc, uczę się wytrwałości, zaufania, często muszę zaprzeć się samego siebie. A to przydaje się również w życiu duchowym – stwierdza Mateusz (17l.) z Nowego Sącza, który zapisał się na zajęcia z kultury fizycznej, bo chciał wzbogacić swój trening o nowe elementy oraz popracować nad techniką.

– Z siłownią jest jak z dietą. Ważne jest urozmaicenie, bo tylko w ten sposób można wszechstronnie rozwinąć swoje ciało, nie nadwyrężając go – opowiada prowadzący warsztaty Sebastian (pomagał mu Wojtek Leśniak), który ćwiczy już od 14 lat, a od pięciu trenuje także kickboxing.

W minionym tygodniu nowicjusz postanowił podzielić się swoim doświadczeniem z młodzieżą, przygotowując autorskie warsztaty dla IDM-owiczów, choć mogli w nich uczestniczyć tylko faceci.

A co na nich było? Otóż: CrossFit, kalistenika, stretching i elementy kickboxingu. – Chciałem im pokazać różnorakie ćwiczenia, w tym takie, które można ćwiczyć w domu czy parku – wyjaśnia warsztatowiec.

– Fajnie, że Sebastian nas instruował i poprawiał, gdy robiliśmy coś źle. Właśnie na tym mi zależało – mówi Mateusz. – Poza tym zaskoczyło mnie, że choć niewiele rozmawialiśmy ze sobą, to szybko powstała między nami więź. Sport naprawdę integruje.

Ministrantka
– Zawsze chciałam być ministrantem, tak jak mój brat. Dlatego zdecydowałam się na te warsztaty – wyjaśnia swój wybór Klaudia (18l.) z Nowego Sącza, która wzięła udział w prowadzonych przez Wojtka Sobczuka warsztatach liturgicznych.

A na nich młodzież mogła się dowiedzieć, jakie są części Mszy Świętej i ich archetypy biblijne oraz poznać szaty, gesty i naczynia liturgiczne. – Choć tłumaczyłem im nawet to, czym różni się liturgia posoborowa od przedsoborowej, to przede wszystkim chciałem wyartykułować fakt, że Eucharystia to zawsze coś konkretnego, to spotkanie z Bogiem – stwierdza Wojtek Sobczuk, który zainteresował się tą tematyką już w szkole podstawowej, a od 2012 roku jest ceremoniarzem liturgicznym diecezji bielsko-żywieckiej.

Kulminacją warsztatów była Msza Święta trydencka, którą odprawił ojciec Leszek Balczewski SJ na głównym ołtarzu starowiejskiej bazyliki.

– Bałam się, że to będzie nudny wykład, jak w szkole. Na szczęście myliłam się, bo Wojtek mówił ciekawie i humorystycznie, dodając różne anegdotki. Poza tym chętnie odpowiadał na nasze pytania, dlatego bardzo mi się podobało – cieszy się Klaudia.

Ci ludzie coś kręcą
– Myślałam, że gdy ma się gotowy scenariusz, to dalej jest już z górki. A tu się okazuje, że to wcale nie jest takie proste, bo każdy ma inną wizję, inaczej rozumie pewne rzeczy. Dlatego każde ujęcie trzeba powtarzać po kilka razy – opowiada o swoich pierwszych doświadczeniach z planem filmowym Weronika (18l.) z Nowego Sącza, która zdecydowała się na warsztaty Arcziego Kręcimy Film, bo uznała, że to coś dla niej.

– Choć czasu było mało, to chciałem przeprowadzić ich przez cały proces tworzenia filmu, od pojawienia się pomysłu do publicznej premiery – mówi Arczi, który w Krakowskiej Szkole Filmowej studiował reżyserię.

Uczestnicy tych zajęć najpierw musieli napisać scenariusz, potem scenopis, a następnie rozdzielić między siebie funkcje, które są potrzebne w trakcie kręcenia filmu: reżyser, operator kamery, kierownik planu, obsada.

– Powiedziałem im, aby opowiedzieli o tym, co ich cieszy lub wkurza, czyli o sprawach, które niosą w sobie jakiś ładunek emocjonalny. I tak powstały dwa filmiki. Pierwszy to teledysk o smutnym nastolatku, a drugi to komedia wyśmiewająca stereotypowy wizerunek chrześcijan – reasumuje Arczi.

– Warsztatowiec był pełen pasji do tego, co robi. W dodatku chciał zarażać tym innych, dlatego mi się podobało – przyznaje Weronika.

Zaprzyjaźnij się z nią
– Wszyscy grają w piłkę, niewielu jednak wie, jak to robić poprawnie. A będąc słabym technicznie, nie można być dobrym zawodnikiem – zauważa Mirek (18l.) ze Starej Wsi, który wybrał warsztaty piłkarskie, bo chciał lepiej haratać w gałę.

Zajęcia prowadził Mateusz, absolwent krakowskiego AWF-u i dyplomowany instruktor piłki nożnej.
– Przede wszystkim chciałem, aby chłopaki zaprzyjaźnili się z piłką. Czuli się z nią pewnie i komfortowo – mówi nowicjusz. I dodaje: – Przerabialiśmy m.in. schematy sytuacyjne, bo gra podaniami to klucz do sukcesu. Sam tego doświadczyłem, trenując przez wiele lat futsal.

Poza tym adepci IDM-owej szkółki piłkarskiej uczyli się tego, jak: panować nad piłką, wychodzić na pozycję, balansować ciałem, zwodzić rywala czy technicznie strzelać.

– Już się nie mogę doczekać powrotu na szkolne boisko, by zademonstrować kolegom to, czego się tutaj nauczyłem – stwierdza z uśmiechem Mirek.

IDM-owe warsztaty trwały od wtorku do piątku, po kilka godzin dziennie. Prowadzone przez nowicjuszy grupy liczyły od 6 do 13 osób.

nov. Artur Patalong


We wtorek po raz kolejny opuszczamy starowiejskie kolegium. Pierwszy rok udaje się do Krakowa, skąd wyruszy na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. Drugi rok zaś jedzie do Zawichostu na swoje przedślubne rekolekcje – w tym czasie serdecznie prosimy o modlitwę w naszej intencji, za którą z góry serdecznie dziękujemy.

Kategorie: Aktualności, Jezuickie

Więcej o: ,

Udostępnij na