Mesjasz z Caritasu?

(fot. shutterstock.com)

(fot. shutterstock.com)

Kilka dni temu parafialny zespół Caritas kolejny raz poprosił uchodźców naszego centrum by roznieśli paczki chorym i starszym mieszkańcom parafii. Stał się cud.

Przedsięwzięcie w gruncie rzeczy bardzo proste. Należało jedynie roznieść kilkanaście paczek żywnościowych, które są prezentami dla najuboższych mieszkańców naszej wspólnoty. Piękny mechanizm solidarności czyniony bez wielu słów i rozgłosu medialnego. Na poziomie mikro wiele polskich parafii – społeczeństwo w ogóle – zorganizowanych jest dość dobrze. W konkretnych czynach realizuje się sprawiedliwość.

Z racji braku wolontariuszy poproszono o pomoc związanych z naszym centrum uchodźców. Kilkanaście osób odwiedzało w ostatnich dniach parafian, by łamaną polszczyzną przekazać: „Paczka z Caritasu. Wesołych świąt!”. I nie byłoby to takie dziwne, gdyby grupa posłańców nie składała się z ludzi na wiele sposobów korzystających ze wsparcia innych. Byli nimi bowiem przybysze żyjący w biedzie materialnej, duchowej, i psychicznej: Afrykańczycy, Egipcjanie, Uzbecy, Czeczeni, Afgańczycy i inni; chrześcijanie i muzułmanie.

Cudem jest to, iż osoby te poprzez spotkanie z drugim potrzebującym odnajdują sens bycia dla innych. Nie ograniczają się jedynie do swojej nędzy. Służba – drobne gesty – daje im wiarę, przywraca poczucie godności.„Rozmawiając z matką sparaliżowanego dziecka zrozumiałam, jak wiele posiadam. Była to dobra lekcja dla mojego 12-letniego syna” – powiedziała jedna z cudzoziemek.

Kilka dni temu byłem świadkiem następującej sceny: jeden z uchodźców wyszorował buty (jedyną parę), gdyż zaczęły śmierdzieć. Kiedy schły, dostał telefon z informacją o ważnym spotkaniu na Dworcu Centralnym. Poprosił o pożyczenie butów drugiego uchodźcę, były jednak za małe. Drugi z nich przyszedł do mnie z dyskretną pytaniem, czy aby nie mamy jakiejś wolnej pary butów. Niestety w magazynie nic nie znaleźliśmy, a i moje były za małe. Tamten włożył więc mokre buty i mimo chłodu pojechał na spotkanie. Bezcennym było jednak przejście od pozycji osoby, która korzysta z pomocy, do pozycji tego, który może pomóc. Jest to źródło wielkiej siły!

Cuda mają to do siebie, że potrzeba wielkiej uważności, by je dostrzec. Codzienność wielkich spraw, potok wiadomości i obrazów, mogą przysłaniać, czy zagłuszać to, co piękne i dobre. Czy powinniśmy oczekiwać większych cudów? Pozostaje uważność: na człowieka-Mesjasza.

Rafał Bulowski SJ, Jezuickie Centrum Społeczne „W Akcji”

Kategorie: Aktualności

Więcej o: ,

Udostępnij na