Namaszczenie i co dalej?

(fot. paval hadzinski/ Flickr.com/ CC)

(fot. paval hadzinski/ Flickr.com/ CC)

Pomocą w cierpieniu jest sakrament namaszczenia chorych. Istnieje jednak wiele nieporozumień a nawet przesądów z nim związanych.

Niemal powszechne jest przekonanie, że namaszczenie chorych jest ostatnim sakramentem, udzielanym zwykle umierającym. Obecność kapłana przy człowieku chorym traktuje się jako oznakę nieuchronnej śmierci. Takie przekonanie powoduje odkładanie sakramentu do ostatnich minut, a niejednokrotnie wzywa się kapłana dopiero po śmierci. W ten sposób redukuje się go do magicznego zabezpieczenia na ostatnią godzinę.

Pamiętam rozmowę z młodą osobą, która prosiła o ostatnie namaszczenie dla ojca. Był już wieczór. Okazało się, że chory zmarł wcześnie rano, a chorował przez dłuższy czas. Gdy zapytałem, dlaczego nie wezwano wcześniej kapłana, odpowiedziała: Bo nie chcieliśmy ojca przestraszyć. Gdy z kolei zadałem pytanie, czego oczekuje obecnie, padła odpowiedź: chcemy napisać na klepsydrze, że zmarł zaopatrzony sakramentami. Często w imię pozornego dobra człowieka chorego, by go nie niepokoić, nie straszyć księdzem, rezygnuje się z najważniejszych pomocy duchowych.

Św. Jakub pisze: Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone (Jk 5, 14-15). Modlitwa w imię Jezusa oraz namaszczenie olejem w Kościele starożytnym miało skutki uzdrowieńcze. U Żydów olej należał do najbardziej popularnych środków leczniczych. Bronił przed złymi duchami. Strzegł przed śmiercią i umacniał życie (A. Grün).

Sakrament chorych jest obrzędem przejścia. Pozwala przekraczać sytuacje graniczne: z choroby do uzdrowienia, ze śmierci do życia wiecznego. Sytuacje graniczne wiążą się z doświadczeniem bólu, cierpienia i towarzyszy im zwykle lęk, niepokój, a nawet strach oraz przykre uczucia bezradności, samotności, niezrozumienia, odrzucenia… W takich sytuacjach, gdy zawodzą wszelkie ludzkie siły i możliwości medycyny, istnieje łaska spotkania z Jezusem Uzdrowicielem. Jezus w sakramencie chorych uzdrawia przede wszystkim ducha, psychikę.

Moc Ducha Jezusa, Ducha Świętego pomaga przeżywać cierpienie w pokoju i z odwagą. Ponadto odnawia ufność i wiarę w Boga oraz umacnia przeciw pokusom złego ducha, przeciw pokusie zniechęcenia i trwogi przed śmiercią (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1520).

Sakrament chorych prowadzi przede wszystkim do uzdrowienia duchowego, ale zdarza się również, zwłaszcza gdy przyjęty jest z głęboką wiarą i taka jest wola Boża, że pomaga w uzdrowieniu fizycznym. Jeżeli jest ostatnim sakramentem, czyli następuje przed śmiercią, otacza koniec naszego ziemskiego życia jakby ochroną, zabezpieczającą nas na ostatnią walkę przed wejściem do domu Ojca (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1523)Por. Sobór Trydencki: DS 1694.. Czułe namaszczenie świętym olejem pozbawia śmierć jej okrucieństwa. Ma w sobie coś tkliwego, kobiecego, macierzyńskiego. Przyjmując sakrament namaszczenia chorych, spotykamy Jezusa jako Ojca i Matkę, który wspiera nas swą męską siłą, a jednocześnie po macierzyńsku bierze w ramiona. Spotkanie z Nim rodzi pewność, że przechodząc ze świata ziemskiego do niebieskiego, będziemy czuć macierzyńską miłość, którą otula nas Bóg (A. Grün).

Sakrament chorych może być udzielany w rozmaitych sytuacjach związanych z cierpieniem, np. w czasie trwania ciężkiej choroby, w niebezpieczeństwie śmierci, w podeszłym wieku, w ostatnich chwilach życia, przed operacją, w wypadkach drogowych, w nagłym zgonie. Można go powtarzać w czasie długotrwałej choroby lub jej nawrotów.

W udzielaniu pomocy chorym ważna jest świadomość i właściwe rozumienie sakramentu namaszczenia chorych. Niekiedy potrzeba dużego taktu i umiejętności, by chorego nie przestraszyć, ale świadomie przygotować na ostatnie godziny życia. Ważny jest również wspólnotowy wymiar celebracji tego sakramentu. Obecność wspólnoty, rodziny przyjaciół, personelu medycznego pomaga przezwyciężać samotność i przeżywać cierpienie. Pomaga także w świadomym przygotowaniu do zbliżającej się śmierci. Jest wyrazem miłości i solidarności z człowiekiem chorym, cierpiącym bądź umierającym.

DEON_LOGO/ Stanisław Biel SJ/ RED.