Lorenzo Ricci SJ – generał trudnych czasów

(fot. Generał Lorenzo Ricci SJ/ lepantofoundation.org)

(fot. Generał Lorenzo Ricci SJ/ lepantofoundation.org)

21 maja 1758 r., pośród największej burzy, Kongregacja Generalna XIX wybierała generała Florentczyka Lorenza Ricciego (1703-1775). Czy był człowiekiem, jakiego wymagały okoliczności?

Ricci nie miał doświadczenia rządów. Był profesorem teologii w Collegio Romano i ojcem duchownym, najpierw Seminarium Rzymskim, a potem w Collegio Romano. W grudniu 1755 r. niedawno wybrany generał Luigi Centurione zabrał go z Collegio Romano i mianował sekretarzem Towarzystwa. Ricci powiedział, że jest niezdolny do pełnienia takiego urzędu, ale go przyjął i przeniósł się do Gesù, ówczesnej rezydencji generała.

Gdy po śmierci Centurionego na jesieni 1757 r. zebrała się Kongregacja, mająca wybrać jego następcę, nikt nie wydawał się myśleć o Riccim. Mówiono o Balthasarze Lindnerze, asystencie niemieckim, ale widząc jego kiepski stan zdrowia skierowano uwagę na Giovanniego Antonia Timoniego, wikariusza generalnego, który zwołał Kongregację. Ten jednak miał już 67 lat. Pozostał więc Lorenzo Ricci.

Cierpliwy dowódca

Ricci był człowiekiem prawym, ale miażdżący ciężar wrogich sił, a także jego własny temperament skłaniały go bardziej do cierpliwości i łagodności niż do czynnego oporu i zdecydowanej odpowiedzi. Bez wątpienia brakowało mu chytrości węża, dlatego zadawał kłam krążącym powszechnie opiniom o jezuitach jako przebiegłych lisach.

Wszystkie nieszczęścia zdawały się spadać na Towarzystwo podczas jego generalatu. Widział Towarzystwo wypędzone z Portugalii, Francji, Hiszpanii, Neapolu i Parmy. Po obcięciu gałęzi pozostawało ściąć pień – znieść Towarzystwo na rozkaz papieża (…) Klemens XIII odpowiedział zdecydowanym „NIE”, dając do poznania, że wcześniej da sobie obciąć dwie ręce zanim zniesie Towarzystwo. Kilka dni po jednej z tych rozmów z markizem D’Aubeterrem, ambasadorem francuskim przy Watykanie, ten odważny wojownik doznał ataku serca.

Bezwzględne żądania

Zwołano konklawe, jedno z najbardziej bezwstydnych w dziejach, podczas którego władza polityczna wpłynęła bez ogródek na wybór nowego papieża. Rozumie się, że warunkiem wyboru było, aby kandydat zobowiązał się do zlikwidowania Towarzystwa.

19 maja został wybrany kardynał Lorenzo Ganganelli, franciszkanin konwentualny, który przyjął imię Klemensa XIV. (…) – Nie było jezuity, który nie poczułby mrożącą krew w żyłach – mówi Termanini. W tej samej chwili, w której ogłoszono wybór z loggi św. Piotra, wielu z zebranych zawołało: – Tak, teraz już po jezuitach (…) W tej atmosferze niepewności wszyscy czekali na jakiś sygnał, by poznać jego postawę. Nie musieli długo czekać.

Już po jezuitach

16 sierpnia 1773, około godziny ósmej wieczór, przybyli w towarzystwie żołnierzy monsignorzy Macedonio i Alfani, wykonawcy brewe kasacyjnego. Zawezwali generała, jego asystentów oraz sekretarza Towarzystwa. Notariusz odczytał im brewe kasacyjne. Po skończonej lekturze dokumentu, monsignor Macedonio zapytał generała, czy go przyjmuje. Ricci odpowiedział, że to co rozkazuje papież, jest dla niego rzeczą świętą i nie wymaga jego zgody, oraz że podchodzi ze czcią do Bożych rozporządzeń.

23 września Ricci został przewieziony do Zamku Świętego Anioła, papieskiego więzienia. Tam również uwięziono pięciu asystentów, sekretarza Towarzystwa oraz innych jezuitów, którzy albo opublikowali pisma w obronie zakonu, albo mogli to zrobić (…)

Cela, w której Ricci został umieszczony, nie była zła, ale zamurowano w niej okno, pozostawiając w nim niewielką szczelinę. Jedzenie na początku było obfite, ale wkrótce zredukowano go do minimum; było zawsze zimne, niesmaczne, i powodowały mocne bóle żołądka. W zimie, ponieważ nie było ogrzewania, trząsł się z zimna, szczękał zębami do tego stopnia, że nie mógł jeść. Cały czas pilnował go strażnik z bagnetem (…)

Trwały przesłuchania, ale w tak desperacko wolnym rytmie, jak gdyby z góry zakładano, by przeciągały jak najdłużej. Podczas każdej sesji zadawano mu nie więcej niż trzy lub cztery pytania, a przerwy między sesjami trwały, osiem, dziesięć lub dwadzieścia dni, a nawet dłużej. Ricci prosił o przyśpieszenie procesu. Miał przygotowane odpowiedzi, krótkie i precyzyjne, tak że proces mógł się zakończyć w krótkim czasie. Prośba została zignorowana.

22 września 1774 r. zmarł Klemens XIV. Jego śmierć miała coś z powieści z dwóch racji: ponieważ umarł we wrześniu 1774 r., jak przepowiedziała to pewna wieśniaczka z Vallentano, Bernardina Benzi, i ponieważ zaczęto opowiadać, że został otruty przez stronnictwo jezuickie. Kardynał kamerling Carlo Rezzonico chciał się dowiedzieć prawdy i sprawił, że dwaj lekarze zbadali szczegółowo sprawę. Według ich zgodnej opinii, papież Ganganelli zmarł na szkorbut (…) Jego następcą został Pius VI, wybrany 15 lutego 1775 r.

Ricci odchodzi w chwale

We wrześniu 1775 r. wypuszczono na wolność ostatnich uwięzionych asystentów, ale nie Ricciego, który miał umrzeć w więzieniu. 13 listopada wiał niezwykle zimny wiatr i Ricci zaziębił się bardzo. 19 listopada przyjął wiatyk w obecności wicekomendanta Zamku i jego sekretarza i innych towarzyszących przy przyniesieniu Najświętszego Sakramentu do celi chorego. Przed przyjęciem komunii, Ricci dokonał wzruszającego protestu, mówiąc o swej niewinności oraz ufności w dobroć i sprawiedliwość Bożą. Napisał tekst wcześniej i zachował się on do naszych dni.

Zmarł po pięciu dniach, około północy 24 listopada 1775 r. (…) i na wniosek Piusa VI, pod wieczór 25 listopada został przeniesiony do kościoła San Giovanni dei Fiorentini, położonego bardzo blisko Zamku Świętego Anioła. Trumna pozostała otwarta całe do południe następnego dnia. Była to niedziela. W Bazylice św. Piotra odbywała się beatyfikacja, dlatego wiele osób wstąpiło po drodze do kościoła, aby go zobaczyć.

Pogrzeb był naprawdę uroczysty i nie zabrakło historycznej mowy pogrzebowej, „jednej z najpiękniejszej kompozycji, jakie opublikowano w ostatnich czasach” – jak stwierdził Termanini (…) Ricci wyraził życzenie, by został pogrzebany w kościele del Gesù obok swoich poprzedników. Tej samej nocy trumna została przewieziona do tego kościoła. Jechały za nią trzy karety.

Sch. Michał Krudysz SJ


Tytuł oryginału: „Pasión y gloria – La historia de la Compañía de Jesús en sus protagonistas” (PL, „Męka i chwała – Żywa historia Towarzystwa Jezusowego”)
Autor: Ignacio Echániz SJ
Przełożył: Bogusław Steczek SJ 
Ukaże się wkrótce nakładem wydawnictwa WAM