Adwent to czas czekania na Pana, który do nas przychodzi. Jest on czasem smutku, ale i nadziei. Ludzie Adwentu są smutni, zmęczeni, zapracowani, ale też radośni, bo wierzą, że ich nadzieje się spełnią, że ich czekanie nie jest nadaremne, że przyjdzie Ten, na którego czekają. I właśnie dzisiejszej nocy spełniają się nadzieje i oczekiwania ludzi Adwentu, nasze nadzieje. W dzisiejszą noc przychodzi upragniony i oczekiwany Zbawiciel – Jezus Chrystus. Kończy się czas czekania.
Jego imię jest Emmanuel, co znaczy: Bóg z nami. Odtąd już zawsze tak będzie. Bóg będzie jako pierwszy do nas wychodził ze swą wielką i bezgraniczną miłością. Będzie zawsze z człowiekiem. Będzie stawał przy człowieku i po stronie człowieka, by go umacniać, pouczać, pocieszać i prowadzić, by go zbawiać.
Dzisiejszej nocy Pan Bóg dał nam to, co miał najdroższego: swego Jedynego Syna. Właśnie dzisiaj ludzka bieda i słabość są początkiem wielkości. Dzisiaj rodzi się Bóg, ale są to także narodziny Człowieka. Dzisiejszej nocy Bóg wszechmocny staje się słaby. Bóg wielki staje się małym i bezradnym dzieckiem. Bóg niewidzialny staje się widzialny i dotykalny.
Bóg przychodzi do nas jako Dziecko słabe, bezbronne i zdane na nas i na naszą łaskę, na naszą miłość lub nasze odrzucenie. Gotów jest przyjąć jakąkolwiek naszą postawę względem siebie. Rodzi się w nocy, poza miastem, jakby nam nie chciał przeszkadzać, mówiąc: kochani ludzie żyjcie sobie w spokoju, zajęci sobą i swymi sprawami. Ja wam nie chcę przeszkadzać. Ja chcę tylko przebywać wśród Was i dzielić Wasz los. Jest zauważony i rozpoznany tylko przez kilka osób. A inni Mu mówią: jesteś biedny, słaby, niepotrzebny. Nie przeszkadzaj nam, daj nam spokój. My Ciebie nie potrzebujemy. Pozwól nam żyć według naszych pragnień i planów. Mamy wiele ważniejszych spraw, interesów, niż przejmowanie się i zajmowanie Tobą i Twą miłością, choćby była nawet bardzo wielka. Dlatego nie ma dla Bożego Syna miejsca w gospodzie, ani w ludzkim domu i rodzi się w stajni.
A On w swej wielkiej miłości i pokorze pozwala się nam wyprosić ze swoich domów, mieszkań, bloków, hoteli, granic państw i praw stanowionych przez człowieka. Pozwala także na to, by być wyproszonym przez człowieka z jego serca i życia.
Jezus narodził się w konkretnym kraju i wśród konkretnych ludzi. Dwa tysiące lat temu Jego krajem rządzili okupanci, a najwyższe urzędy sprawowali ludzie niewierzący, zepsuci, przewrotni i zakłamani. Rodzi się w stajni, wśród zwierząt. On nie pogardził nikim i niczym, choć sam pozwolił sobą wzgardzić.
Aniołowie, ogłaszający światu narodzenie Bożego Syna, mówią do pasterzy: „dzisiaj w mieście”, w mieście chleba, narodził się wam i dla was Zbawiciel.
25 grudnia w naszym kraju, każdym mieście i wsi, takim a nie innym, za czasów takich rządzących, a nie innych, rodzi się Boży Syn. Właśnie dzisiaj dla nas i wśród nas. A tym bardziej, że my na Niego czekamy i bardzo pragniemy Jego narodzenia. On nas nie ominął. Uwierzmy Bożym Aniołom, którzy nam tę wiadomość od samego Boga przekazują.
Boży Syn rodzi się w nocy. A noc jest ciemna. Często też jest zimna i niebezpieczna. Są noce, które nam się bardzo dłużą i są smutne i trudne do przeżycia. A w języku Biblii noc to panowanie zła, grzechu i ciemności. Ale noc to także czas spoczynku i sił nabieranych, czas czuwania, oczekiwania i spokoju oraz milczenia. Ma ona swój koniec. Po niej zawsze następuje przebudzenie i początek nowego dnia. Ta dzisiejsza noc jest święta. Dzięki Jezusowi jest ona radosna, spokojna i ciepła oraz pełna nadziei. Od dzisiejszej nocy każdy dzień będzie już dłuższy i święty, a każda następna noc będzie krótsza. To sprawia narodzenie Jezusa Chrystusa. A chrześcijanin jest człowiekiem dnia, jasności, a nie nocy, choć swoje noce też przeżywa.
Stąd Pan powie przez Aniołów pasterzom i nam: „nie bójcie się„. Noc się skończy, zwycięży dobro i miłość. Przeżywaliśmy już tyle różnych, bardzo ciemnych i zimnych nocy. Skończy się także i ta i my się znowu kiedyś przebudzimy.
Dokona się to wtedy, gdy każdy z nas pozwoli Jezusowi narodzić się w swoim sercu, nie stawiając Mu jakichkolwiek warunków. A wtedy nasz kraj, nasze miasta, wsie i nasze domy będą „miastami chleba”, chleba, którego nikomu nie zabraknie, bo jest dzielony sprawiedliwie i z miłością. ” Nie bójcie się, zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu”.
O. Krzysztof Dyrek SJ – rekolekcjonista w Centrum Duchowości im. św. Ignacego Loyoli w Częstochowie